Sadece Litres-də oxuyun

Kitab fayl olaraq yüklənə bilməz, yalnız mobil tətbiq və ya onlayn olaraq veb saytımızda oxuna bilər.

Kitabı oxu: «Anhelli», səhifə 5

Şrift:

ROZDZIAŁ XI

A gdy się zbliżali ku cmentarzowi, Anhelli usłyszał hymn skarżących się mogił, i jakoby skargę popiołów na Boga.

Lecz skoro się jęki podniosły, Anioł siedzący na szczycie wzgórza skinął skrzydłami i uciszył je.

I trzy razy to uczynił, albowiem potrzykroć rozpłakały się mogiły.

I zapytał się Anhelli Szamana… co to za Anioł z białemi skrzydłami i ze smutną gwiazdą na włosach, przed którym ucichają grobowce?

Lecz nic mu nie odpowiedział starzec: zasypywał bowiem śniegiem ciała umarłych i był zatrudniony.

A przybliżywszy się Anhelli ku owemu Aniołowi, spójrzał na niego i upadł jak człowiek martwy.

Skończywszy więc Szaman grzebanie umarłych, szukał go oczyma i nie widząc nigdzie szedł na wzgórze.

A natrafiwszy ciało Anhellego spotknął się na nim, i krzyknął boleśnie; ale poznawszy że młodzieniec żyje, ucieszył się.

Wziął go zatém za rękę i rzekł: wstań! nie jest jeszcze czas spoczynku.

A powstawszy Anhelli, oglądał się wokoło i spuścił przed Szamanem głowę jak człowiek co się wstydzi, mówiąc:

Otom zobaczył Anioła podobnego téj niewieście, którą kochałem z całéj duszy mojéj będąc jeszcze dzieckiem.

A miłowałem ją w czystości serca mego; dla tego łzy mię zalewają kiedy myślę o niéj, i o mojéj młodości.

Bo oto byłem przy niéj jak ptak swojski co się boi; i nie wziąłem nawet pocałowania od jéj ust koralowych, choć byłem blisko; jak gołąb mówię siedzący na ramieniu dziewczyny.

Dziś już to snem jest. Oto szafirowe niebo i gwiazdy białe patrzą na mnie: sąż to gwiazdy te same które mnie widziały młodym i szczęśliwym?

Dla czegoż nie powstanie wicher co mię z ziemi zwieje i zaniesie w krainę cichą! dla czego ja żyję?

Oto już jednego włosa nie ma na mojéj głowie z tych które były dawniéj, oto się nawet kości we mnie odnowiły, a ja zawsze pamiętam.

A nie ma jednéj kawki w powietrzu, któraby nie spała przez jedną noc życia w spokojnem gnieździe. Lecz o mnie Bóg zapomniał. Chciałbym umrzeć.

Bo zdaje mi się że gdy będę umarłym, to sam Bóg pożałuje tego co ze mną uczynił, myśląc: że oto już nie narodzę się raz drugi.

Wszak rodzić się nie jest to co zmartwychwstawać; trumna nas odda, lecz nie spojrzy na nas jak matka.

Oto mi więc smutno że ujrzałem tego Anioła, i wolałbym był wczoraj umrzeć.

A Szaman zapatrzywszy się w gwiazdy rzekł: zaprawdę że jak dawniéj wiele było opętanych przez czarty, tak dziś wielu jest opętanych przez czyste Anioły.

Cóż zrobię! Oto wypędzę wszystkie te duchy z ciał, i pozwolę aby weszły w lilije wodne, i rozleciały się po gwiazdach różanych, i zamieszkały w tém co jest najpiękniejszego, a opuściły ludzi.

A wieszli kto to jest ten Anioł smutny na cmentarzu? Oto się zowie Eloe, a urodził się ze łzy Chrystusowéj na Golgocie, z téj łzy która wylana była nad narodami.

Gdzie indziéj napisano jest o Anielicy téj i wnuczce Maryj Panny… jak zgrzeszyła ulitowawszy się nad męką ciemnych Cherubinów i umiłowała jednego z nich, i poleciała za nim w ciemność.

A teraz jest wygnaną jak wy jesteście wygnani, i ukochała mogiły wasze i piastunką jest grobowców, mówiąc kościom: nie skarżcie się lecz spijcie!

Ona odpędza reny kiedy przyjdę mech wyciągać z pod głowy trupów, ona jest pasterką renów.

Przywyknij do niéj za życia, albowiem będzie na mogile twojéj stąpać przy blasku xiężyca; przywyknij do głosu jéj, abyś się nie obudził gdy mówić będzie.

Zaprawdę, że dla tych co są smutni ta kraina piękną jest i nie bezludną; albowiem tu śnieg nie plami skrzydeł Anielskich, a gwiazdy te są piękne.

Tu przylatują mewy, i gnieżdżą się, i kochają się, nie myśląc że jest jaka piękniéjsza ojczyzna.

Tak mówił i podniósł jedną z czaszek tych które leżały odkryte; a w niéj było rodzeństwo małych ptasząt.

I wyciągały główki przez miéjsce gdzie były oczy ludzkie, i pełna była płaczącéj troski kość spiącego człowieka.

A wziąwszy ją rozgniewany Anhelli, rzucił o ziemię mówiąc: precz kościele zhańbiony.

A płomień z ziemi wyszedłszy stanął przed nim w kształcie jakoby ludzkim, i w ubraniu Biskupiém z infułę i z krzyżem na głowie,

a wszystko ogniste.

I rzekł z wielka zgrozę: oto przyszliście ruszać umarłe; czyż nie dosyć trupom wichry mieć nad sobą i zapomnienie?

Ręce moje łamały hostiją, a teraz je wyciągnę nad wami i przeklnę mówiąc: bądźcie przeklęci burzyciele grobów.

Azaż nie dosyć wycierpiałem na moim tronie, i na Biskupim oparty pastorale, modląc się za kraj który miał ginąć jak człowiek potępiony.

Kiedy Kimbar wywołał Sybir i postawił go przed obliczem sejmu bladego, mówiąc, oto jest krzyż.

Nie poszedłemże na wygnanie jak człowiek czysty? któż mi co zarzuci i grobowi mojemu? Oto umarłem i zapomniano o mnie; czegóż więcéj chcecie od ludzi co umarli?

Widzicie tę białą ziemię, jam tu mieszkał; widzicie kości te, ja żyłem z niemi.

A to jest moja kość, ta kość spruchniała. Ludzie ją niegdyś szanowali, a dawniéj jeszcze całowała ją matka moja, a dzisiaj mewa w téj czaszce uwiła gniazdo i mieszka; dajcie wy pokój białemu ptakowi Boga.

Ja znałem matkę jego matki, gdzież jest? gdzie są gile które przylatywały ubierać róż girlandami suche drzewa Syberyi, abym sobie przypomniał jabłonie sadów moich w ziemi ojczystéj.

Tak skarżył się i przepraszał go Anhelli za obelgę kości jego mówiąc: oto ja w krótce przyjdę położyć się z wami, nie klnij mnie.

Myślałem że się smucisz za wzgardę kości twojéj… jestże to świątynia pełna ptasiego wrzasku? lecz niech tak będzie jak się Bogu podobało.

A nie powiem ci co się stało z nazwiskiem rodu twojego, bo nie mógłbyś zasnąć choć jesteś umarłym i poszedłbyś jęcząc po świecie.

A teraz przestań być latarnią grobu własnego, i zrzuć ogniste szaty, i rozbierz się z płomieni.

Gdy to mówił, utopił się duch w śniegu i stało się ciemno gdy zgasnął.

Więc pobiegł za nim Anhelli wołając: powiedz mi nazwiska tych ludzi którzy tu spoczywają przy tobie…

Skoro to wyrzekł, usłyszał z pod ziemi jakoby głosem tym co był w ogniu, wychodzący długi szereg imion już zapomnianych.

I obudził Anhellego Szaman mówiąc: wróćmy do ludzi, grobowce bowiem powiedziały nam swoje tajemnice.

I zeszli ze wzgórza mogił modląc się.

ROZDZIAŁ XII

A gdy przyszli pod dom wygnańców, usłyszeli zgiełk wielki, i śmiech, i wrzaski, i szczekanie kielichów i brudne pieśni; a stanąwszy Szaman pod oknami słuchał, nim wszedł do téj jaskini nieszczęścia.

A gdy się ukazał pośród zgrai, ucichła; poznano bowiem człowieka silnego w Bogu, i nie śmiano mu się urągać.

A podniósłszy Szaman oczy błyszczące, zaczął mówić zapalając się w smutku.

Cóżeście uczynili, rzekł, bezemnie? widziałem waszą Golgotę. Biada wam!

A nie zostanę z wami, lecz to co powiem, zostanie z wami. Bądźcie potępieni kłótliwi ludzie.

Wichry rozsiewają dębu nasiona i roznoszą je po ziemi, lecz wichry te będą przeklęte, co wasze mowy i rady do ojczyzny zaniosą. Pomrzecie!

Zbliża się wielki dzień, a żaden nie dożyje wieczora dnia tego. Zbliża się dzień sybirski i słońce zatracenia.

Dla czegożeście niesłuchali rad moich i nie żyli spokojnie w zgodzie i miłości braterskiéj, jak przystoi na ludzi którzy nie mają Ojczyzny?

Oto obraziliście ludy téj ziemi, i z oszczepami stoją czyhając na was; psy ich nawet czyhają aby z was którego rozedrzéć.

Spotkałże z was kiedy kto Ostyaka, i obszedł się z nim łagodnie i po ludzku? Zaprawdę! koło psa nie przeszedł żaden, nie uderzywszy go nogą jak węża. O ludzie bez pamięci i serca!

Wiec wstanie słońce i dzień przyniesie straszniejszy niż ciemność, a ciszę okropniéjszą niż są burze na morzu, bo będziecie się lękać sami siebie.

A śnieg ten stanie się morzem, a fala jego zieloną będzie, a dom wasz ginącym będzie okrętem.

Wyostrzcie wasze topory, bo potrzebne wam będą; a kto z was umie zabijać, jest człowiek pożyteczny.

Zbliża się wielkanoc i krzyż czerwony napiszecie na waszych wrotach, lecz jaką krwią? Zaprawdę, nie krwią baranka.

Gdy to mówił Szaman, niektórzy się przelękli, lecz jeden z pijanych chwyciwszy za dzban gliniany, rzucił go na proroka i włos mu krwią poczerwienił.

Ująwszy więc za topór Anhelli chciał się zemścić, ale go zatrzymał Szaman mówiąc: bądź cierpliwy.

Kto tu za rok powróci będzie płakał nad nimi; dla czegóż brać zemstę z tych, którzy jutro będą rzeczą godną litości.

Boże, nie karz ich.

Tak mówił, a jeden ze zgrai zawołał: czarowniku, urzekłeś nas! oto dzban był pełny i wysechł.

A inni zajrzawszy w dzbany, potwierdzili to zgodnie mówiąc: odczaruj nas, albo cię ukarzemy śmiercią.

I stał się wielki wrzask, i groźne podniosły się przeklinania; a jeden wziąwszy nóż wraził go w piersi Szamana, mówiąc: oczarowałeś nas.

Upadł starzec na ręce Anhellego, a ten go wyniósł z chaty, i pomogła mu młoda niewiasta Ellenai, która kiedyś była zbrodniarką.

A gdy wyszli na miéjsce oświecone gwiazdami, przemówił starzec: nieście mnie blisko grobowców, bo już zasnę.

Położyli go więc na jednéj z mogił, i zimno śniegu ożywiło go, a kobiéta owinęła nogi jego włosami i trzymała je na łonie.

I otworzywszy oczy starzec, zawołał po trzykroć: Anhelli! Anhelli! Anhelli! a głos jego był smutny.

I rzekł mu: weź reny moje i pójdź na północ, znajdziesz mieszkanie w śniegu i spokojność. A będziesz żył mlekiem renów.

Weź z sobą tę niewiastę, i niech ci ona będzie siostrą; ona mię ukochała w godzinę śmierci, więc nie chcę aby zginęła jak tamci.

Cóż ci mówić będę! Oto śmierć będzie mówić za mnie i wyręczy mię. Ja cię kochałem.

Boś czysty był jak lilija biorąca z wody liście i kolory niewinne, boś mi był jak syn dobry.

Nie smuć się aż do śmierci po zgonie Ojczyzny twojéj… Ani płacz myśląc że jéj nie zobaczysz; wszystko jest snem smutnym.

Gdy tak mówił, usłyszał Anhelli stąpanie po śniegu i rzekł: ktoś nadchodzi? czy to śmierć stąpa głośno?

Lecz był to ren, który stanąwszy nad umierającym panem, zadziwione oczy napełnił wielkiemi łzami; i odwrócił się od niego Szaman płacząc.

A po chwili, przystąpiwszy doń Anhelli, wziął go za rękę i poczuł że była martwa.

Więc pochował starca w śniegu, i obróciwszy się do niewiasty, rzekł: chceszli mnie wziąść za brata? chodź ze mną. A ta mu do nóg upadła mówiąc: Aniele mój!

Yaş həddi:
12+
Litresdə buraxılış tarixi:
30 avqust 2016
Həcm:
34 səh. 1 illustrasiya
Müəllif hüququ sahibi:
Public Domain

Bu kitabla oxuyurlar