Pulsuz

Tomek Baran

Mesaj mə
0
Rəylər
Oxunmuşu qeyd etmək
Şrift:Daha az АаDaha çox Аа

– In secula seculorum ament3 – zakończył pobożnie kościelny.

Kobiety zaczęły węzełki rozwiązywać, zapaski rozkładać, koszyczki otwierać – i kładły obok Tomka, co która przyniosła: to chleba bochen, to kartofli, to kaszy, to mąki parę kwart, to soli zielonej grudę, to bedłek wianuszek, to słoniny pasek, to serek suszony, a Jagustynka położyła na ostatku związaną kokoszkę.

– Nieśna, Tomek, jajka będą, to i kurczątka będą na wiosnę – rzekła.

A Tomek uniósł się na ławie, patrzał po wszystkich, słuchał, dziwował się i powoli zaczęło mu coś w sercu drgać i jakaś słodka gorącośćprzenikała go całego i w gardle zaczęło go dusić coraz bardziej, że już nie mógł wytrzymać, tylko ryknął ogromnym płaczem.

– Braty kochane, ludzie krześcijańskie, czem ja wam odpłacę! – szeptał przez łzy, ale mu nie dali więcej mówić, tylko go sobie brali w ramiona i całowali, a on oddawał uściski, starszym chylił się do nóg, dziękował, i trzęsło się w nim wszystko z rozrzewnienia.

– Dobrocią odpłacisz, albo i pacierzem – rzekł poważnie Czerwiński.

– Dominus vobiscum ament4 – dorzucił kościelny.

– Jeszcześmy, za poradą dobrodzieja, postanowili, co aby ci lżej było przezimować, to do wiosny Józwę wezmę ja, Marysię – Kłąb, Jagusię – Gulbas, a Ankę – Boryna, dziewuchom się u nas żadna krzywda nie stanie, a ty sam prędzej się zapomożesz. Jagustynka powiedzieli, że się do ciebie sprowadzą, jako żebyś warzę miał i dogląd kobiecy.

– Zostanę u ciebie, Tomek, sierotą też jestem, nie objem cię, sama coś niecoś zarobie, a zawżdy mi pod chłopską opieką będzie lepiej.

– Laboga! ludzie, ady od tej waszej dobrości to mam w sercu jako wiosnę.

– Sfamuliłeś się ty z biedą, że cię potrzeba od niej przez moc odrywać.

– Z czyjego woza, to zsiadaj choćby i na pół morza.

– Ora pro nobis Domine ament5 – zakończył kościelny, wyjął z kieszeni flaszkę z wódką, chrząknął, nalał w kieliszek i zaczął:

– Gospodarze, jako na ten przykład, mówi Pismo święte: Ave marysteli deo gratias ament…6 – i wypił do dna. – Jako jest dobrze kusztyciek gorzałki wypić, coby odegnać te złośliwe humory z wątroby, tak wy, Tomku Baranie, pijcie, a potem zmówmy paciorek na intencyę ś. p. Józefa – i mea culpa, mea maxima culpa ament7.

Posiadali, gdzie kto mógł, popijali nieco gorzałką z tej żałośliwości, przegryzali chlebem, pośpiewywali nabożne pieśni za zmarłego i rozeszli się.

Zaraz na drugi dzień poprzychodziły kobiety po dziewczyny.

Ciężko było Tomkowi rozstawać się z niemi, bo płakały, padały mu do nóg, prosiły, żeby ich nie dawał do ludzi, ale Baran się zaciął, więc tylko szorstko krzyknął:

– Idźta, bo was spiere, jak nieboskie stworzenia!

I jak tylko powychodziły, na cały dzień poszedł się włóczyć po lesie.

*

Zima zaczęła łagodnieć, przyszły wielkie odwilże i zginęło tyle śniegu, że w lesie rozlegał się ustawiczny huk siekier, rąbiących sągi.

Tomek codziennie chodził do roboty.

Przykrzyło mu się za dziewczynami, szczególniej wieczorami, kiedy przyszedł z roboty i, choć kolacya zawsze była gotowa, ale mu było brak tych dziecinnych głów naokoło miski i szczebiotu Jóźka.

Czasem dziewczyna która przyleciała ze wsi, posiedziała chwilę czasu, naopowiadała o swoich dobrodziejach, o jadle, o szmatach – i rwała się z powrotem, bo jej już tęskno było za wsią i za ludźmi, a ta odrapana, nędzna chałupa raziła po trochu. Rozumiał to dobrze Tomek, bo raz po odejściu Marysi rzekł do Jagustynki, która, co tylko jej zostało czasu od mizernych zajęć gospodarskich, to wciąż przędła len, gremplowała wełnę, albo motała przędzę w parniki.

– Nieboszczyk mój kochany nie odszedłby tak ode mnie, nie. Dobre są dziewczyny, jako i te moje, ale zawżdy – tylko dziewczyny – i machnął ręką.

– Prawda, kobieta sama jestem, ale powiem, że co chłopak, to chłopak. Na rozpustę juścić on jest prędszy, ale i do roboty prędszy. Żeby był taki, jak Marysia, to na koleiby nie zarobił, co?

– Juści żeby zarobił, bo choć mnie dać roboty nie chcą, ale jemuby dali.

I zaraz z tego zaczął sobie przypominać niedolę swoją i krzywdy, a w końcu zapytał starej:

– Dlaczego to, babko, jest, że, choć my z panami jedni i mową i wiarą, a wrą na nas, kieby psy, poczciwego słowa nie dadzą, jak mogą ukrzywdzić, to ukrzywdzą – i wszystko one mają albo Żydy?

– Dlaczego? Dyabelskie urządzenie to jest, nic więcej. A przez co dyabeł trzyma duszyczki w smole, gdyby konopie we wodzie? – zapytała, puszczając na tok wrzeciono.

– Widzi mi się, że przez to, bo dusze grzeszne są.

– A naród głupi to nie grzeszny?

– A to czemu głupi?

– Ale! aby każdy wiedział, jak? co? la czego? Nie trzymałby go nikt za łeb, kiej piskorza, nie gniótłby po piersiach, jak wieprzka przy zabijaniu – nie.

– Źle jest.

– Musi tak być, kiedy jest.

– Pewnie. Nie chłopska głowa zrobi lepiej.

– Nie zrobi i insza, choćby była taka uczona, jak ksiądz, albo drugi ojciec święty.

– Tylko?

– Tylko samo się zrobi, jak czas potemu nadejdzie. Miarkuj sobie tylko, czemu to w kopania nie sieją owsa?

– Ano, nie pora przecież siać owies na zimę.

– Czemu na Gromniczną z pługiem albo broną nie wyjdziesz w pole? Czemu owieczków nie strzygą w zapusty? – Bo na to nie pora, bo na wszystko Pan Jezus swoją porę, swój czas wyznaczył. Miarkuj sobie tylko, jakie to wszystko Boskie urządzenie jest.

– Prawda, babko, miarkuję sobie, ale mi ckno, że, choćby człowiek naprzód chciał dostać jakiej dobroci, to nie można.

– Ale! chcieć każdy zawsze powinien, jaki pilnować swojego czasu. Czas przyjdzie na wiosnę sadzić ziemniaki, siać owies, – to nie chciej sadzić, nie chciej siać – będziesz miał co jeść w kopania, będziesz miał co zbierać, jak pora przyjdzie zbierania?

– Prawda, babko, prawda, ale wy też pomyślenie mądre macie – laboga.

– Każdy powinien mieć pomyślenie za siebie i za drugich, bo przecież za ludzi nie świnie będą myśleć.

– Prawda, babko, prawda!

Tak sobie rozmawiali w długie wieczory marcowe Tomek Baran ze starą Jagustynką.

3In secula seculorum ament – Na wieki wieków, amen (łac.). [przypis autorski]
4Dominus vobiscum ament – Pan z wami, amen (łac.). [przypis autorski]
5Ora pro nobis Domine ament – Módl się za nami, Panie, amen (łac.). [przypis autorski]
6Ave marysteli deo gratias ament… – Witaj, Gwiazdo morza… Bogu dzięki… amen (łac.). [przypis autorski]
7mea culpa, mea maxima culpa ament – Moja wina, moja największa wina amen (łac.). [przypis autorski]